niedziela, 18 marca 2012

Tylko Raz.[One Shot]

Zbuntował się tylko raz, ten jeden raz wystarczył.
Stojąc przed wejściem do najbardziej obskurnej karczmy w mieście, nie wiedział co się stanie. Być może gdyby wiedział, to by zawrócił. Jednak nie dane mu było wiedzieć. Pewnym krokiem wszedł do środka, a w nozdrza uderzył go zapach taniego wina i różnego rodzaju używek. Normalny człowiek od razu by wyszedł, jednak on tego nie zrobił. W końcu, raz się żyje. No właśnie… Tylko raz. Podszedł do baru, lawirując między tańczącymi parami. Zamówił kufel piwa, rozglądając się w około. To wszystko było tak sprzeczne z tym co znał. Brud i smród nie przeszkadzały żadnemu z gości. Pary tańczące w sposób tak nieprzyzwoity, przesiąknięty erotyzmem, że wydawać się mogło, iż niewiele brakuje, żeby zaczęli się po prostu pieprzyć, tu na parkiecie. Gruby, brodaty barman podał mu kufel wypełniony alkoholem. Kolejna niedorzeczność- szesnastolatek pijący piwo. Nikt go nie sprawdził, nikt nie powstrzymał. Pociągnął długi łyk, krzywiąc się od razu. Smakowało obrzydliwie, jednak pił dalej, bo było to tak sprzeczne z tym co znał. Pił szybko, jakby dzięki temu mógł wyrwać się z kajdanów niewoli, założonych mu przez rodziców. Jakby to mogło go uchronić przed dziedzictwem. Ta noc miała być ucieczką od codziennego życia. Tej nocy, gdy uciekł od rodziców, gdy zapuścił się w najgorszą dzielnice Londynu, tej nocy nikt nie nazywał go hrabią. Tej nocy był zwykłym przeciętnym Christopherem. Zwykłym chłopakiem, który pozwolił sobie na chwilę zapomnienia przed powrotem do sztywnej, obrzydliwie obłudnej rzeczywistości. Przyglądając się poobgryzanym meblom, kobietom w zdecydowanie za krótkich sukniach, mężczyznom w nietaktownych strojach. Do wszystkiego miał tylko jeden komentarz- to takie niedorzeczne.
Jednak właśnie ta niedorzeczność pociągała go najbardziej. Opróżnił kufel i podskoczył przestraszony, gdy poczuł czyjąś dłoń na ramieniu. Odwrócił się, spoglądając wprost w szare oczy. Nigdy nie widział pary tak głębokich oczu jak te. Dopiero po chwili zorientował się z odległości, która dzieliła go od tych niesamowitych tęczówek. Odsunął się prędko, wyraźnie speszony, a właściciel owych oczu uśmiechnął się do niego przyjaźnie. W jego uśmiechu, w rysach twarzy, było coś co przyciągało, niczym magnes. Bez większego zastanowienia wpił się w wargi mężczyzny. Nie obchodziło go to, że go nie zna, jak również to, że oboje są mężczyznami. Mógł sobie pozwolić na takie wybryki – w końcu to noc niedorzeczności!
Szarooki wcale nie miał zamiaru się sprzeciwiać, a wręcz przeciwnie – chwilę później przejął dominacje w pocałunku, wodząc językiem po wewnętrznej stronie jego policzków. Wydawać by się mogło, że wcale nie był zaskoczony takim obrotem spraw, że był doskonale świadomy tego co nastąpi. Przerwał pocałunek, a Christopher odruchowo obejrzał się dookoła, dostrzegając to czego właściwie się spodziewał – nikt z gości nie zwrócił na nich uwagi, bo i po co? Wszyscy byli zbyt zajęci sobą. Pary wirowały w tańcu, podejrzane typy chowały się po kontach, handlując wszystkim czym się tylko dało Co jakiś czas można też było zauważyć prostytutki prowadzące swoich klientów na górę, do pokoi. Każdy coś robił, zbyt zajęty by obdarzyć ich chociażby ulotnym spojrzeniem. Chłopak zadrżał, słysząc niski, pociągający głos tuż przy uchu:  -Miłe powitanie, Christopherze – powiedział jego przyszły kochanek, patrząc na chłopaka, który stał osłupiały. Przecież mu się nie przedstawiał. Więc skąd on..? 
- Skąd wiesz jak mam na imię? - jego głos pobrzmiewał ciekawością. Nie strachem, nie złością, tylko ciekawością. 
- Nie ważne. Nic dziś w nocy nie jest ważne – po raz kolejny mężczyzna uśmiechnął się tak, że przez ciało blondyna przeszedł dreszcz. Miał racje – nic nie było ważne tej nocy. Nic, oprócz tego co miał w sercu. Ważna była tylko wolność, którą czuł w sobie. Poczucie, że wolno mu wszystko, dotąd nie znane, nagle uwolniło się zamykając w klatce zdrowy rozsądek.
Podniósł się z krzesła, łapiąc chłopaka za rękę i pociągnął go w stronę parkietu. W tle zespół przygrywał jakąś szybką piosenkę. W chłopaku budziły się jakieś dzikie instynkty – pragnął zatrzymać przy sobie szarookiego. Tylko raz... Nie wiedział, że ten jeden raz może go zgubić. Może gdyby wiedział, to nie objąłby jego szyi. Może gdyby wiedział, to nie tańczyłby z nim w tak nieprzyzwoity sposób, ocierając się o jego ciało. Może gdyby wiedział to nie wymruczałby mu do ucha pytania:
- Jak masz na imię?
Ale nie dane mu było wiedzieć. Dlatego go objął, dlatego z nim tańczył, dlatego spytał i uzyskał odpowiedź
- Alleyah. 
Może gdyby chwilę pomyślał, to zrozumiałby, co w tym imieniu go tak tknęło, jednak nie pomyślał, bo po co? Bawi się, po co ma teraz myśleć? Dajcie mu się bawić, jeszcze przyjdzie czas na myślenie. Jeszcze zdąży się namyślić w życiu. On nie wiedział, nie mógł. To wszystko przez niewiedzą. Przez niewiedzę, pozwolił się ponownie pocałować. Usta mężczyzny byłe takie pociągające, po co się sprzeciwiać, skoro to takie przyjemne. Zdjął gumkę, wplatając palce w proste, kruczoczarne włosy Alleyah'a, sięgające łopatek. Były tak miękkie, gładkie, jakby z jedwabiu. Tak bardzo kontrastujące z jego roztrzepanymi, blond kosmykami. Dobrze, że go matka nie widzi – na zawał by umarła. Przez chwilę poczuł wyrzuty sumienia przez to co robił, jednak zniknęły one, gdy tylko poczuł dłonie Alleyah'a na swoich biodrach. Dłonie delikatne, aczkolwiek stanowcze, nakazywały mu poruszać się w określony sposób. Ułożył swoje ręce na dłoniach wyższego, pozwalając sobą kierować. Nigdy nie podejrzewałby, że umie poruszać się w taki sposób. W tak nieprzyzwoity sposób, jak reszta wirujących par. Jutro nie będzie mógł podnieść się z łóżka, wszystko będzie go tak bolało. Biedny, nie wiedział, że jutro nie nadejdzie. Może gdyby wiedział, to nie pozwoliłby się podnieść do góry. Może gdyby wiedział, nie pozwoliłby wziąć się na ręce. Gdyby wiedział, to uciekłby nie dając się zanieść na górę. Ale nie wiedział. Dlatego pozwolił, karowłosy wziął go na ręce. Dlatego pozwolił się wnieść do odrapanego, brudnego pokoju. Dlatego pozwolił się ułożyć na łóżku. To nie były warunki dla hrabi – farba odpadająca ze ścian, połamane meble, zatęchły zapach i chyboczące się łóżko. Ale on dzisiaj nie był hrabią. Dziś był tylko szesnastolatkiem, który pozwala ogarnąć się swoim żądzom. Pozwolił rozpiąć swoją koszulę, drżąc pod najmniejszym nawet dotykiem kochanka. Chciał go teraz, już, jednak tamtemu chyba się nie spieszyło. Powoli rozpinał kolejne guziki, by po chwili zsunąć odzienie z ramion blondyna. Nachylił się nad nim, patrząc swoimi głębokimi oczyma w jego intensywnie zielone tęczówki. Na krótką chwilę połączył ich usta, w kolejnym namiętnym pocałunku, by następnie zjechać wargami na szyje Christophera, który drżał, wzdychając raz po raz z przyjemności. To było takie nowe, takie... Niedorzeczne. Jęknął głośno czując język mężczyzny na swoim sutku. Nie musiał się powstrzymywać, dlatego pozwalał sobie na tak głośne reakcje. Jego jęki mieszały się z piskami i krzykami prostytutek z sąsiednich pokoi. Jutro będzie grzeczny... Jednak jutro jeszcze nie nadeszło, więc teraz może robić co chce. Ocierał się o czarnowłosego całym ciałem, wręcz skomląc o więcej dotyku, więcej pieszczot, co wywoływało u wyższego tylko lekki uśmiech. Powolutku rozpiął jego spodnie, bawiąc się z chłopakiem jak kot bawi się z myszą. Byli niczym kat i ofiara, z tą różnicą, że ofiara nie była świadoma swojej przyszłości. Zamiast uciekać błagała o więcej. Alleyah spełnił jego prośbę, w końcu nawet ofierze należy się trochę przyjemności. Pozbył się spodni zielonookiego, w międzyczasie pozwalając zdjąć z siebie nieskazitelną czarną koszulę. Jego ciało było... idealne. Ani jednej skazy, nawet najmniejszego zadrapania. Przesunął palcami po jego skórze, wywołując gęsią skórkę, w miejscach gdzie jej dotknął. Czarnowłosy zsunął z niego bieliznę, po czym nachylił się nad jego biodrami, trącając językiem stojącą męskość blondyna. Młodszy ciągnął powietrze z sykiem, zaciskając dłonie na pościeli. Szarooki wziął jego skarb do ust liżąc i ssąc go intensywnie. W całym pokoju rozbrzmiewały głośne jęki rozkoszy wydobywające się z ust chłopaka. Nie powinien na to pozwolić. To nie przystoi, taki nietakt. Ale pozwolił, bo czuł jakby miał zaraz umrzeć z tej ekstazy. Doszedł w ustach chłopaka wzywając imię Stwórcy. Przyciągnął wyższego do siebie, szepcząc mu do ucha, zachrypniętym głosem: 
- Chcę cię, w sobie... Weź mnie
Boże, jakie to niedorzeczne. Chcę się pieprzyć z facetem. Gdyby go ktoś usłyszał, byłby skończony, ale nikt go nie słyszał. Nikt oprócz Alleyaha. Karowłosy pozbył się swoich ubrań i zawisł nad zielonookim. Młodszy spojrzał w dół, uważnie lustrując wzrokiem ciało kochanka. Na jego biodrze widniał nietypowy symbol, tatuaż. Niewielka ludzka czaszka, z której ust wylatywał obłok o ludzkiej twarzy. Znak wywoływał dziwne uczucia w chłopaku, a gdy go dotknął, skóra na jego palcach zaczęła dziwnie piec. Gdyby częściej słuchał rodziców... Wiedziałby, że powinien uciekać jak najdalej od tego mężczyzny. Gdyby ich słuchał, wiedziałby co oznacza ten znak, bałby się go. Ale on nie słuchał, dlatego nie uciekał. Dlatego zamiast strachu czuł fascynacje. Dlatego to skończyło się tak, a nie inaczej. Mężczyzna pocałował go w usta, przygryzając jego wargę do krwi. Zlizywał szkarłatną strugę spływającą po brodzie niższego. Położył sobie jego nogi na biodrach, wbijając się w niego gwałtownie. Po policzkach blondyna obficie spłynęły łzy. To tak bolało, tak cholernie bolało, ale nie prosił, żeby chłopak przestał. Wychowywany w luksusie, po raz pierwszy doświadczał bólu. Chciał się napawać tym uczuciem. Tylko ten jeden raz. Pierwszy i ostatni raz. Alleyah, nie poczekał ani chwili, nie dał mu czasu na przyzwyczajenie się. Od razu zaczął poruszać się gwałtownie. Blondyn był tak ciasny i ciepły, to była prawdziwa ekstaza. Jeki czarnowłosego mieszały się z krzykami bólu, Christophera. Czuł się rozrywany od środka, ale w jakiś chory sposób podniecało go to. To takie niedorzeczne – podniecała go brutalność, ból. Coś czego nigdy nie zaznał. W ekstazie krzyczał imię swojego oprawcy. Wił się pod nim, dosłownie umierał z rozkoszy. Ta noc wydawała mu się taka piękna. Gdyby wiedział jak się skończy, to nie myślałby tak. Ale nie wiedział, a nawet gdyby się dowiedział już nic by nie zrobił. Wpadł w sidła, w pajęczą sieć z której nie mógł się wyplątać. Umierał powoli, samemu nie zdając sobie z tego sprawy. Jego człowieczeństwo umarło już w chwili, gdy jak dzikie zwierze poddał się swoim żądzom. Krzyknął, zdzierając sobie gardło, gdy szarooki trafił w jego czuły punkt. Doszedł, nasieniem brudząc swój brzuch oraz brzuch kochanka. Alleyah skończył po kilku gwałtownych pchnięciach, rozlewając spermę wewnątrz zielonookiego i na jego pośladki. Christopher opadł bezwładnie na podarty materac, spełniony jak nigdy przedtem. Czuł się tak jakby właśnie został koronowany na króla Anglii. Spełnienie i euforia przepełniały jego ciało. Czarnowłosy wysunął się z niego i zawisł tuż nad jego twarzą, by złożyć na jego ustach delikatny, czuły wręcz pocałunek. Nieme podziękowanie i pożegnanie – dla każdego z nich znaczące co innego. W tym pocałunku było coś innego niż w poprzednich. Coś co u normalnego człowieka wzbudziłoby niepokój, jednak umysł blondyna, zamroczony tym co przeżył przed chwilą, nie zwrócił na to uwagi. Może gdyby wiedział... Nie, to by nic nie zmieniło i tak by już nie uciekł. Powoli oddawał jego pocałunki, poczuł jak jego ciało ogarnia ból nie do opisania. Bolała go każda komórka ciała. Otworzył szeroko oczy, napotykając spojrzenie oczu mężczyzny. Były inne – szara tęczówka ustąpiła miejsca źrenicom, sprawiając, że oczy Alleyaha stały się kruczoczarne jak jego włosy. Na ustach kata widniał lekki uśmiech. Christopher chciał krzyczeć, jednak zdarte gardło mu na to nie pozwalało. Paraliżujący ból w końcu ustąpił miejsca odrętwieniu, które od stóp i dłoni rozprzestrzeniało się na całe jego ciało. Ostatnim, co zobaczył była biała kula, jakby światło wydostające się z jego, po chwili złapane przez mężczyznę i połknięte. Ostatnim co usłyszał był śmiech Alleyaha i jego komentarz:
- Dziękuję Hrabio, jeszcze nikt ie dostarczył mi tyle rozrywki przed posiłkiem. Byłeś bardzo... Smaczny.
Jego głos wydawał się być tak bardzo odległy, choć mężczyzna stał bardzo blisko. Ostatnim co poczuł, były jego własne łzy obficie spływające po policzkach. Tak właśnie umarł Hrabia. W najgorszym lokalu w mieście, w jakimś odrapanym pokoju. Nagi, lepiący się od spermy, z zaschniętymi łzami na policzkach. Jego szeroko otwarte, zielone oczy, straciły swój blask, stały się matowe. Jego twarz zastygła w niemym krzyku.
Tak umarł Hrabia Christopher.
Jego kat ubrał się szybko i wyszedł z pokoju, zostawiając Hrabiego tak jak ten umarł. Nikt, nigdy nie dowie cię jakie wydarzenia miały miejsce w tym pokoju. Jego rodzice rodzice nigdy nie dowiedzą się, co stało się z ich synem.
Gdyby tylko wiedział jak to się skończy, gdyby wiedział kogo spotka. Może by zawrócił, może zostałby w domu.
Jednak niedane mu było wiedzieć. Dlatego zginął.
Zbuntował się tylko raz. Był to pierwszy oraz ostatni raz...

Misaki

7 komentarzy:

  1. Yay ! Miałyście racje! Czytanie czegos w necie jest w jakiś sposób inne niż czytanie na kartce :) Pozdrawiam Cie Misaki

    OdpowiedzUsuń
  2. Misaki jak ty tak możesz... dlaczego przez każde twoje opowiadanie płaczę, bo się wzruszam? :'( Jak ty cudownie piszesz <3
    ~~ Uchiha

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, cześć Uchi ^^
      Dziękuję, takie słowa to dla mnie prawdziwa motywacja by pisać więcej <3

      Usuń
  3. Musisz zmienić czcionkę na białą bo na blogu nic nie widać i zlewa się to z postem :C

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Już poprawione, dziękuję za zwrócenie mi uwagi na to ^^

      Usuń
  4. Thinkpad x1 titanium is a 2" (10cm) lighter than regular
    with the Tectin-Dilted titanium forging Pendant (20cm) design. joico titanium The new 3D technology, which is compatible with titanium wood stoves the micro touch hair trimmer Tectin-Dilted, offers a unique titanium pots and pans

    OdpowiedzUsuń