środa, 4 kwietnia 2012

Żegnaj ukchany... (Tobi x Deidara z "Naruto")

Kochałem go gdy mówił do mnie „Deidara- sempai”. Uwielbiałem jego zachowanie, tą nieporadność, lekką głupotę. To jak próbował mi zaimponować na każdy kroku. Jego szare oczy przepełnione miłością... Kochałem go najbardziej na świecie, bo wiedział kiedy go potrzebowałem a kiedy chciałem być sam. Doceniał moją sztukę, zachwycał się nią. Dla niego wszystko było piękne; Był jak dziecko poznające świat. Gdy patrzyłem na jego uśmiechniętą twarz, to przepełniało mnie szczęście. Każdym kawałkiem swojego ciała pokazywał że jest szczęśliwy, że mnie kocha. Jego ciało... Wijące się pod moim dotykiem, pod pocałunkami, proszące o więcej. Zapach jego ciała, gładkość jego skóry, smak ust... To wszystko mnie do niego przyciągało, sprawiając że chciałem się nim opiekować, trzymać go w ramionach i nigdy nie puszczać. Chciałem żeby mi pokazał swój świat... Ten świat, który go tak cieszył.
Ale on się zmienił...

Teraz jest twardy, brutalny. Traktuje mnie jak psa, a ja nie potrafię się sprzeciwić. Już prawie zapomniałem jak mówił do mnie głosem przepełnionym miłością. „Deidara- sempai” zostało zastąpione przez „Deidara! Do mnie!” Brakuje mi jego nieśmiałości. Boję się go, lecz jednocześnie nie mogę przestać go kochać. Zamiast wspólnych spacerów po lesie, ciągłe krzyki i kłótnie, choć najczęściej to on krzyczy, a ja go przepraszam. Czułe gesty umarły na zawsze, a ich miejsce zajęły gwałt i agresja... Przychodzi, bierze co chce, wykorzystuje moje ciało nie zważając na mój ból, osiąga spełnienie i odchodzi. To boli, wykańcza. Czuję się brudny, fizycznie i psychicznie. To wszystko sprawia że się duszę, ale nie mogę się uwolnić. Łzy już nie dają ukojenia. Sen nie zapewnia spokoju. Wciąż zadaje sobie te same pytania. Dlaczego on się tak zmienił? Czy to moja wina? Próbowałem z nim rozmawiać, wytłumaczyć mu coś, ale zawsze kończy się tym, że pobity upadam na ziemię, słysząc to samo zdanie „Nie wtrącaj się”. A jednak trzymam się go kurczowo. Pocieszam się faktem że gdybym nic dla niego nie znaczył to już by mnie zabił, mógłby to przecież zrobić jednym palcem. Wielki Pan... Władca Świata. Ale wierzę, że wróci, że będzie taki jakim go pokochałem, że będzie Tobim, nie potworem, którym się stał. „Zmienię go”- pomyślałem, biorąc do ręki kartkę i pióro, sięgając do schowka po miecz. Ostrze weszło w moje ciało, przebijając je z łatwością, na podłodze powstała wciąż powiększająca się czerwona kałuża. Moją twarz zalały łzy, w dłoni ściskałem zapisaną kartkę- „Robię to dla ciebie, ponieważ wierzę, że gdzieś w głębi twojej duszy jest zamknięta ta osoba którą kocham, że w końcu się uwolni. Kocham cię, Tobi. Twój Deidara”. Ostatnią rzeczą jakiej doświadczyłem były tak dobrze znane mi ramiona przytulające mnie do siebie, tak dobrze znany głos powtarzający wkoło „Przepraszam. Kocham cię. Deidara zostań ze mną!” oraz łzy mojego ukochanego kapiące na moją twarz.

On płakał...

Udało się, zmieniłem go. Wrócił mój Tobi. Jeśli ceną za powrót mej miłości jest moje życie to zapłacę ją bez wahania. Uśmiechnąłem się, po czy moją głowę zalała ciemność. Już nic nie czułem...
Żegnaj ukochany...


*********************************************************************************

Korytarz którym szedłem był pusty, panowała w nim głucha cisza. Nagle upadłem na ziemię obezwładniony falą bólu zalewającą moją głowę. Miałem przeczucie, że dzieje się coś złego. Moje nogi same poniosły mnie we właściwą stronę, nie wiedziałem gdzie idę i po co, wiedziałem jedynie że muszę tam być. Uczucie jakbym tracił coś cennego. Otworzyłem drzwi do jednego z pomieszczeń, a to co za nimi ujrzałem zmroziło krew w moich żyłach. W tej jednej, tragicznej chwili maska która utrzymywała mnie twardym tyranem pękła, rozpadła się. Zniknął Wielki zabójca, na jego miejsce powrócił drobny, obecnie zrozpaczony Tobi, szalenie kochający tylko jedną osobę. Krzyknąłem w jego stronę rozpaczliwe "Deidara- sempai", po czym rzuciłem się, żeby tylko nie upadł na ziemie. Pomimo otaczającej go krwi, był piękny jak zawsze. Długie blond włosy, które odgarnąłem z jego policzka, lśniły w świetle słońca wpadającego przez okno. Jasna skóra, tak gładka w dotyku, w tej chwili nienaturalnie blada. Pięknie zarysowane usta, miękkie, malinowe. Cała jego sylwetka, na co dzień delikatna, wręcz dziewczęca, zmniejszała się w moich zaciśniętych kurczowo wokół jego ciała ramionach. Gdy spojrzałem, na miecz wbity w jego brzuch, moje policzki zalały łzy, które skapywały na twarz blondyna. W zaciśniętej dłoni trzymał zapisaną kartkę- „Robię to dla ciebie, ponieważ wierzę, że gdzieś w głębi twojej duszy jest zamknięta ta osoba którą kocham, że w końcu się uwolni. Kocham cię, Tobi. Twój Deidara”. Moją głowę znów zalała fala bólu, ale też myśli, myśli i wspomnień. Tych dawnych, pięknych, pełnych miłości i tych bliższych, tak strasznych i brutalnych. Nie potrafiłem zrobić nic, prócz ciągłego proszenia, wręcz błagania:
- Przepraszam. Kocham cię. Deidara zostań ze mną!
On jednak, jedynie uśmiechnął się delikatnie, niewinnie, po czym zamknął oczy. Z jego ust uleciało ostatnie tchnienie. Nigdy więcej miał się nie obudzić. Nigdy więcej miał nie spojrzeć na mnie swoimi błękitnymi jak letnie niebo oczami.
Już nigdy mnie nie uścisnąć, nie pocałować.
Już nigdy nie powiedzieć, że mnie kocha.
Nie wiem, ile czasu ściskałem jego martwe ciało, szlochając głośno. Pamiętam jednak mój wrzask, gdy ktoś próbował mnie od niego odsunąć.
Pamiętam jego pogrzeb, prostą trumnę, jego w białej szacie ze splecionymi na piersi dłońmi. I mnie, jedynego który przyszedł go pożegnać. Przeczesałem mu włosy palcami, dalej były miękkie i nie straciły swojego blasku. Położyłem dłoń na gładkiej skórze, po czym dosłownie na sekundę przytknąłem swoje usta do jego, niegdyś słodkich, teraz jednak zimnych.
Otarłem twarz z łez i ściskając w dłoni kartkę z jego ostatnią myślą, rzekłem krótkie:
- Żegnaj Ukochany...

Misaki

11 komentarzy:

  1. Jakie to było piękne.. popłakałam się ;(

    OdpowiedzUsuń
  2. Biedny Dei... Popłakałam się, czytając to (jak zapewne wszyscy)... Wspaniale opisałaś uczucia bohaterów opowiadania...

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie mogę z siebie wydusić nic sensownego. Po prostu piękne! Czułam, że zbierają mi się łzy przy czytaniu, ale żadnej nie uroniłam. Jak to mówi moja siostra? "Zimny skur*ysyn z ciebie". Skoro nie płakałam przy tym, to wygląda na to, że serio jest ze mną coś nie tak ;_____;.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja też nie płakałam..., ale było to wzruszające... Ja po prostu nie płaczę... Jak to niektórzy mówią "Jestem Emos bez uczuć."
    Piękne <3.

    OdpowiedzUsuń
  5. Dlaczego w co drugim opowiadaniu Deidara umiera na każdym blogu dlaczego mi to robicie ;__;

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wybacz, nie zrobiłam tego specjalnie... Po prostu w czasie gdy powstało to opowiadanie, przeżywałam dość ciężkie chwile w życiu u to tak samo z siebie "się napisało".

      Usuń
  6. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  7. Boże, płacze ;-; przepiękne! Na początku miałam dziwne uczucie, bo śledzę naruto na bierzaco i zachowanie bohaterów mnie rozśmieszyły (nie będę spoilerowac, więc nie napiszę nic więcej w tym kierunku) ale twój tekst był tak przepełniony emocjami, że szybko o tym zapomniałam. Genialne trzymasz nas w napięciu i nie pozwalasz odetchnąć aż do ostatnich słów.
    Podziwiam,
    Steve

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja przestałam śleczić Naruto już dawno temu, tyle co znam bardziej rozpoznawalne postacie, więc przepraszam za mieszania charakterów no i jestem bardzo zadowolona, ze pomimo tego i tak sie podobało. ^^

      Usuń
  8. Piękkne. Płacze cały czas jak o tym myślę, a jestem w bibliotece i ludzie myslą że coś mi sie stało.

    OdpowiedzUsuń